Wszędzie czuję się dobrze.
Nie wiem, do której ziemi tęsknić i gdzie chcę wracać? Jestem światową emigrantką. Potrzeba jest mi odnaleźć
źródło bezpiecznej egzystencji, ale nie mam ochoty na udowadnianie miłości do
Polski. Czuję tożsamość beznarodową. Żyję jak mi wygodnie, a innym nie
przeszkadza. Gram siebie.
Nie znoszę wakacji! Są dla
ludzi, którzy robią wciąż to samo. A ja lubię przyglądać się światu potem ruszam
w podróż, żeby go sprawdzić - nigdy mnie to nie nuży. Znakomicie jeśli z okna
samolotu, którym lecę mam najlepszy widok. Widok na świat. I wciąż nie mogę
zdecydować, czy styczniowe urodziny wolę obchodzić w zimowej Europie, czy w
letnim słońcu na Malediwach. W obu zakątkach czuję się w sam raz.
Nie wynalazłam sztucznego serca i nie stworzyłam dzieła sztuki.
Moje życie toczy się od podróży do podróży. I wciąż cieszy mnie, gdy sprawiam
na ludziach wrażenie banalnej stewardessy. Nie zależy mi na powadze. Podróż to nie
konkurs piękności. Uroda to zmienne trendy. A moja podróż ciągle trwa.